O najbardziej znanym zdjęciu Kazimierza Nowaka (odcinek III bloga o nowym albumie)

Przyjrzyjmy się najbardziej rozpoznawalnemu zdjęciu Nowaka, tym z okładki książki Rowerem i pieszo… Nasz bohater mozolnie pcha swój obładowany rower przez saharyjską wydmę, pozostawiając w niej głęboki ślad. Trud, Można powiedzieć, że zdjęcie to niesie symboliczną wymowę dla całej historii afrykańskiej podróży Nowaka. Jest na nim sam bohater, rower, Afryka, trud, determinacja, słowem – wszystko, co kojarzy się nam z tą historią.

Zastanówmy się, gdzie, kiedy i jak została zrobiona ta historyczna fotografia.

W jednym z archiwalnych numerów czasopisma „Ilustracja Polska” możemy znaleźć po zdjęciem następujący podpis:

Na morzu lotnych piasków pustyni Trypolitanji, o zachodzie słońca, ja – i mój wierny towarzysz – rower. Na przodzie roweru namiot, w torbie skórzanej aparat fotograficzny, a z tyłu wszystko inne, włącznie skórzanego worka z wodą, cały mój majątek… Jakże wielki jest trud posuwania się w tem morzu bezkresnym lotnych piasków!

Wiemy zatem, że zdjęcie zostało zrobione w Libii, na początku podróży. Pierwszy raz „lotne piaski”, czyli pustynię piaszczystą, Nowak napotkał na odcinku Gadames – Gat (ok. 1000 km odcinek przez pustynię bez jakiejkolwiek osady ludzkiej po drodze). Z listów do żony dowiadujemy się, że karawana, z którą pokonywał ten trudny odcinek dotarła na skraj wydm 15 stycznia 1932 r, czyli po dwóch tygodniach od startu z Gadamesu. Nowak w listach żali się żonie Marii na Alego – szefa karawany, winiąc go za zbyt wolne tempo posuwania się w kierunku celu. Na twardej hammadzie (pustyni kamienistej) rower jedzie o wiele szybciej od wielbłądów. Nowak wyprzedza więc karawanę i jedzie daleko z przodu. Chcąc jednak wspólnie nocować, musi czekać wieczorem na Alego. Pewnego razu postanowił wyspać się dłużej i wyruszyć dużo później od karawany. Jednak pod wieczór przeoczył obozowisko karawany i pojechał dalej. Ali i jego pomocnik na szczęście dostrzegli Nowaka:

i wtedy na daleki wzgórzu zobaczyłem postać czarno odbijającą na tle nieba – robiącą jakieś znaki szarpaną wichrem szmatą – Zaciekawiła mię ta tajemnicza postać – ale nic nierobiłem sobie z tego – a już bezwarunkowo nie myślałem że to Mahomet – Widzieli mię jak posuwałem się dalej na In Azar i Mahomet pobiegł zamną – ale biegł dobrze z pięć kilometrów – zanim mię dogonił – to jest zanim ja go ujrzałem.

Nowak jest uzależniony od Alego nie tylko z uwagi na znajomość terenu. Część jego bagażu jedzie bowiem na grzbiecie wielbłąda (szczególnie zapas wody i żywności). Dodatkowo Nowak korzysta z ciepłego wełnianego koca, który stary Ali pożycza mu w zaskakująco zimne noce.

Jednak stopniowo napięcie między towarzyszami karawany narasta. Pewnego dnia nasz Kazik nie wytrzymuje, zabiera zapas żywności na rower i rusza sam w drogę, postanawiając samotnie dotrzeć do Gat. Gubi jednak drogę, a zachmurzone niebo dodatkowo utrudnia mu nawigację. Spędza jedną noc samotnie, po czym wraca własnym śladem. Ostatecznie znów Ali idzie mu z pomocą, odnajdując zbłąkanego wędrowca. Ale to nie koniec przygód na tej trasie. Ok. dzień drogi przed dotarciem do Gat znów postanawia opuścić karawanę, gnany pragnieniem szybszego dotarcia na pocztę. I znów gubi drogę na pustyni, omijając Gat prawdopodobnie od wschodu. Dociera do oazy nazajutrz – od południa!

Na koniec wróćmy do zdjęcia. Zastanówmy się, jak zostało ono zrobione. Nowak wykonał je najpewniej sam, używając statywu i samowyzwalacza. Nie jest to zdjęcie tradycyjnie zapozowane. Bohater bowiem przyjął pozycję, imitując prawdziwy marsz z rowerem przez pustynię. W rzeczywistości stał w tej pozycji nieruchomo, pewnie dobrych kilkadziesiąt sekund. A co potem? Potem zapozował do drugiego, dużo mniej znanego zdjęcia…

Więcej informacji..

Kronika Nowaka na pewnym zdjęciu z Libii, czyli II odcinek opowieści o powstawaniu nowego albumu

Nowak w Libii spędził prawie 7 miesięcy. Wszystkie fotografie wykonał tzw. wielkoformatowym aparatem, na szklane negatywy wielkości 10x15cm (dopiero w Asuanie, czyli pod koniec podróży po Egipcie, uzyskał małoobrazkowy aparat Contax).  Niestety nie dysponujemy żadnymi szklanymi negatywami z Afryki. Większość zdjęć z Libii to fotografie ilustrujące reportaże w przedwojennych gazetach oraz album Przez Czarny Ląd z 1962 r. Jakość zarówno jednych jak i drugich jest oczywiście nienajlepsza.

Mamy też ok. 10 odbitek zrobionych przez córkę Nowaka – Elżbietę

Nowak-Gliszewską (np. uliczka w Gadamesie, kobiety z Murzuk, czy „tytułowe” – Nowaka pchającego rower). Są to najczęściej tylko fragmenty oryginalnych kadrów.

Niewiele zachowało się odbitek wykonanych przez samego Nowaka. Za to te, którymi dysponujemy, są wręcz rewelacyjnej jakości. Wynika to z tego, że są to tzw. odbitki stykowe. Nowak wykonywał je w warunkach polowych na papierze 10x15cm i wysyłał do Polski jako pocztówki. Ich rozdzielczość  jest bliska rozdzielczości samego negatywu, gdyż z założenia stanowią coś w rodzaju papierowej kopii negatywu. A papier fotograficzny ma wielokrotnie wyższą rozdzielczość niż współczesny druk offsetowy. Można je zatem skanować i powiększać, uzyskując  fotografie świetnej jakości.

Jedną z nich jest pocztówka z podpisem o treści: Sahara. W obozie wojsk saharyjskich. Widać odpoczywające po marszu piękne „mehara”, w głębi oaza dookoła otoczona sfalowanym piaskiem. Kazimierz Nowak, Sahara 1932. Trochę mi czasu zajęło, zanim zidentyfikowałem miejsce wykonania tej fotografii jako El Auenat. Ale ciekawsza jest inna sprawa związana z tym zdjęciem. Dopiero przy bliższym przyjrzeniu się w powiększeniu dostrzegłem, że żołnierz, z którym rozmawia Nowak, przegląda pewną książkę. A tą książką jest z całą pewnością słynna księga pamiątkowa! Czyli jest to drugie zdjęcie, na którym można dostrzec tą kronikę – pierwsze jest w książce Rowerem… na s. 280. Od niedawna dysponujemy tą niezwykle cenną pamiątką.  Znajdują się w niej wpisy opatrzone pieczęciami najróżniejszych osób, które Nowak napotkał w trakcie swojej podróży. Pierwsze wpisy pochodzą z czasów grubo przed afrykańską wyprawą Nowaka. Mało kto bowiem wie, że Kazik podróżował jako reporter po Europie już od 1924 roku, a pierwszy raz do Rzymu dotarł jako 15-latek (prawdopodobnie uciekł z domu). Podczas jednej z wypraw w 1927 roku zapuścił się aż do północnej Afryki. Drogą morską przypłynął do Trypolisu, a stamtąd wybrzeżem Morza Śródziemnego dotarł do Algieru. Z tej właśnie podróży pochodzi znana fotografia reklamująca fabrykę Brennabor.

Ale wracając do księgi pamiątkowej, czyli pamiętnika, jak go potocznie nazywamy – postanowiłem wykorzystać jego cenną zawartość w albumie. Skany wybranych jego kart umieszczam na stronach albumu w odpowiednich miejscach. Pieczęciom i podpisom towarzyszą często kilkuwierszowe wpisy w najróżniejszych językach. Może kiedyś uda się je wszystkie przetłumaczyć? Będzie to zapewne ciekawy materiał na osobną publikację, kto wie?… Tymczasem będą zdobić strony albumu.

Do zobaczenia za tydzień!

Dominik Szmajda

Więcej informacji..

Powstaje nowa książka – dwujęzyczny album Kazimierza Nowaka!

Wydawnictwo Sorus przygotowuje wyjątkową pozycję dotyczącą afrykańskiej podróży Kazimierza Nowaka. Stanowić ją będzie album ze zdjęciami podróżnika oraz fragmentami tekstów jego reportaży oraz listów do żony. Album zawierać będzie ok. 500 fotografii, z czego wiele z nich dotąd niepublikowanych. Planowany termin wydania to maj 2011 r. Ale zanim to nastąpi…:

Chciałbym zaprosić wszystkich zainteresowanych historią Kazimierza Nowaka do śledzenia mojego bloga na temat powstawania albumu. Dla mnie, jako redaktora tej książki, dotychczasowa praca nad nią stanowi fascynującą przygodę. Lektura postępów moich prac pozwoli Wam na przeżycie jej wraz ze mną.

A już dziś pierwsza część! (więcej…)

Więcej informacji..